A więc tak. Można powiedzieć, że mam wakacje. Ale cóż to. Rozterki zostają nadal. Jak pamiętacie albo i nie (bo przecież kto to czyta?) tkwię w medialnym rozdarciu. Nie mogę się poddać temu, że jesteśmy niewolnikami urządzeń. Być może problem jest tym większy, że na co dzień stykają się ze sobą pokolenia różnych fal. Dziadkowie, rodzice – oni nie potrzebują facebooka, twittera, bloga, Instagrama. Widzisz, jak oni funkcjonują i co? I da się tak żyć. A ty nie potrafisz przeżyć chwili bez sprawdzenia portali.

Wczoraj miałam egzamin, na który obowiązywała znajomość tekstu McLuhana. Nie będę pisała kto to, co to, na co, i tak dalej. Musiałabym sięgnąć po moje kserówki i notatki, a uwierzcie, że wczoraj z radością cisnęłam nimi w kąt (żartuję, starannie i z należytym szacunkiem do źródeł naukowych złożyłam je do teczuszki). Niżej podam link do strony, która wyjaśni to dużo lepiej ode mnie. Sęk w tym, że jeszcze wczoraj, kiedy wydawało mi się, że wiem  o cóż to, rozchodzi się temu Panu, nie wiedziałam, że dał mi odpowiedź na męczące mnie pytania, czyli: dlaczego ciągle jesteśmy tak uzależnieni od mediów? I dzisiaj koleżanka, która ciągle czeka na egzamin, podzieliła się tym linkiem i nagle łał. Olśniło mnie:
Tak jak kiedyś karmiliśmy tamagotchi, dziś musimy karmić swój profil, by czuć jego spójność. To, na czym budujemy swoją tożsamość, narzuca kolejne zadania do wykonania. Innymi słowy, skoro powiedziałeś „A” zazwyczaj dopowiesz i „B”. 1
I to:
Korzystając ze współczesnych przykładów można powiedzieć, że najgorszą krzywdą, jaką człowiek może sobie wyrządzić, jest zaparte twierdzenie, że jego avatar jest tylko avatarem. Jeśli żyjąc on-line, świadomie kształtuje go jako część siebie, ma szansę utrzymać zdrową relację między wirtualnym a realnym „ja”. 2
Ja wiem, ja zdaję sobie sprawę, że dla Was to pewnie żadne odkrycie i Wy wiedzieliście to, zanim Dawid Podsiadło stał się sławny (no wiecie, to jest żart w stylu: luzerzy, ja znałem ten zespół, zanim był modny, ale bałam się, że nie zrozumiecie tej aluzji). Ja jednak potrzebowałam jakieś teorii na to. I mam. Dziękuję.
Więc słuchajcie, rozumiem. Rozumiem i już nie będę grzeszyć więcej. Ja w internecie to przedłużenie mojego prawdziwego ja i mojego układu nerwowego.
Więc teraz będę pielęgnować swój wizerunek w sieci, bez żadnego ,,ale”

A Wy jeśli chcecie:
a) dowiedzieć się więcej o McLuhanie i jego teorii zapraszam tu:
b) dowiedzieć się jak poszło mi na egzaminie, odpowiadam: super, o McL nie musiałam mówić
c) opuścić jak najszybciej tego bloga: wciśnij krzyżyk
d) napisać, że jestem głupia albo coś milszego: zapraszam do komentowania
e) COŚ, ale nie wiecie CO, to prawdopodobnie głód i musicie iść coś zjeść



Obsługiwane przez usługę Blogger.

Blogger templates