Jadę tramwajem, a co!

/
0 Comments
Z serii: gadać, żeby mówić. Bazgrać, żeby pisać.



Ilekroć wsiadam do tramwaju na myśl przychodzi mi wiersz Tuwima „ Do krytyków”.

A w majuZwykłem jeździć, szanowni panowie,
Na przedniej platformie tramwaju!
Miasto na wskroś mnie przeszywa!
Co się tam dzieje w mej głowie:
Pędy, zapędy, ognie, ogniwa,
Wesoło w czubie i w piętach,
A najweselej na skrętach!
Na skrętach - koliście
Zagarniam zachwytem ramienia, 
A drzewa w porywie natchnienia
Szaleją wiosenną wonią,
Z radości pęka pąkowie,
Ulice na alarm dzwonią,
Maju, Maju!--
Tak to jadę na przedniej platformie tramwaju,
Wielce szanowni panowie!.


Kiedy omawialiśmy go w szkole, myślałam: okej, fajny wiersz, też za czasów dzieciństwa lubiłam jeździć na przykład busami, bo dlaczego by nie.  Ale dopiero jadąc tym prawdziwym tramwajem uświadamiam sobie jak bardzo  ta z pozoru zwykła i codzienna czynność jest inspirująca.  Bez śmiechów proszę.
Pierwszy przejazd tramwajem, pamiętny niczym najlepszy prezent. Pierwszy przejazd tramwajem 
i już pan kanar. Hola, czy istnieje ładniejsze słowo na nazwanie tej profesji? Ach tak, kontroler biletów. 
Pierwszy przejazd był wydarzeniem przełomowym niczym wakacje w Kołobrzegu i rejs statkiem. Wydarzeniem na miarę nowej gry pod choinkę. Jedziesz zafascynowany tym cudem techniki i nawet nie obchodzi Cię to, że musisz stać. 



Przy kolejnych przejazdach masz już znacznie mniej entuzjazmu. Wspinasz się mozolnie  po schodkach, przeklinając ludzi, że znów umyślało im się jechać wtedy co tobie. I  już od pierwszych chwil jest ci smutno, bo nie ma miejsc siedzących. Trudno.  Znów całą drogę będziesz marionetką, która porusza się w prawo, w lewo zgodnie z III zasadą dynamiki (dobrze pamiętam to z gimbazy?).
Po raz kolejny będzie ci się podnosiło ciśnienie, gdy motorniczy gwałtownie zahamuje, a ty wpadniesz na Zdzisława lat 56, który spojrzy na Ciebie  spod byka. Bo o ileż byłoby cudowniej, gdybyś wpadła na blondyna 1,80 m. A, zapomniałam, tacy stoją po drugiej stronie platformy i mają cię za wariatkę, kiedy wpatrujesz się w nich dobre 10 sekund.

Ale najśmieszniej jest, kiedy spojrzysz na tłum podróżujących z nieco innej perspektywy.
Naprawdę podróżowanie tramwajem jest śmieszne.
Ludzie podróżujący tramwajem są śmieszni.
A ja razem z nimi.




Podróżujemy razem, a jednak osobno. Łączy nas niechęć do życia w poniedziałkowe poranki i zmęczenie w środowe wieczory. Podróżujemy w te same kierunki, ale nasze cele są tak różne.
Jesteśmy tam razem, a każde pogrążone w swoim świecie, w swoich myślach.
Jedni słuchają muzyki, drudzy czytają książki. Mało kto się śmieje.
Każde w swoim mikroświecie, z którego wypada, gdy  niechcący naruszy prywatność drugiego.
Jesteśmy tak blisko, a tak daleko. Kiedy jest tłok i uświadamiasz sobie, że nawet z własną rodziną nie jesteś tak blisko. Ale jesteśmy sobie obcy.
Jak zniewoleni,  apatyczni, popadający w marazm. 
A z tych przemyśleń wyrywa mnie miły głosik: „bileciki do kontroli”…


You may also like

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Blogger templates