Zamknąć złożoność w białym prostokącie, czyli wszyscy chcemy być jacyś.

/
0 Comments

W dzisiejszych czasach, kiedy chcesz się czegoś o kimś dowiedzieć, wchodzisz na Facebooka i sprawdzasz jego profil. Lustrujesz dane, które jednocześnie określają człowieka tak bardzo i tak niewiele.



Wszyscy strasznie spinamy się, aby być jacyś. Codziennie rysujemy siebie, dolepiamy do siebie klejem kolejne kartki, zdjęcia, wrysowujemy się w ramki, aby poczuć, że jesteśmy czymś więcej niż imieniem i nazwiskiem. 
Jakub Żulczyk z książki Radio Armageddon

Lubimy czuć się kimś, wkładać w schematy i przypinać sobie etykietki.


Geneza zjawiska:

Tak zaczyna się większość rozmów z nowo poznanymi ludźmi: jak masz na imię? Gdzie mieszkasz? Gdzie studiujesz/pracujesz? Wiadomo, od czegoś trzeba zacząć i nawet chęć najgłębszego poznawania drugiej osoby, musi rozpocząć się właśnie od odkrywania tych najpłytszych warstw.


Zaprezentuj siebie w Internecie

Ewolucja dokonała się wraz z rozwojem portali społecznościowych (Karolina, znowu zrzędzisz? To już robi się nudne). Chyba wszyscy wiemy, jak wygląda design profilu na facebook’u i znamy ten prostokącik opisujący całego Ciebie w kilku prostych i podstawowych informacjach. Gdzie pracujesz, co studiujesz, gdzie mieszkasz, z kim sypiasz. Dodajemy swoje profilowe zdjęcia, wybieramy grafiki do tła tak, aby spersonalizować i urządzić nasz profil – wyrazić siebie.

Modą na Instagramie stało się charakteryzowanie siebie w tych zimnych wyrażeniach: studentka tego i tego, fotografer, amator gry. Jest to rodzaj dodania siebie do danej społeczności. Po prostu chcemy gdzieś należeć, być częścią czegoś. Definiujemy siebie w kategoriach.
Jednak nasze życie nie sprowadza się do tych kilku podstawowych informacji. 


Chcemy czuć się zdefiniowani

Mnie osobiście to uzupełnianie profili o podstawowe informacje nieco bawi. Oczywiście nie potępiam tego, bo i byłoby to bezsensowne. Sama wielokrotnie korzystam z dobrodziejstwa tych danych, żeby sprawdzić, co też na przykład studiuje ten przystojny młodzieniec, który mi się tak podoba. Zwróciłam jednak na to swoją uwagę, bo o ile na facebooku jest to część profilu nieco narzucona, czy też zaproponowana przez twórców portalu, o tyle na Instagramie robi się to już dobrowolnie. To by świadczyło o tym, że faktycznie spinamy się, aby być jacyś. I chociaż przytoczony wcześniej cytat, jest jeszcze trochę o czym innym, to zapożyczam sobie właśnie tę część.

Lubimy być jacyś – określeni i zdefiniowani. Tylko jak można zamknąć taką złożoność, jaką jest człowiek w tych kilku schematycznych wyrażeniach? Nie można tego robić.

Wspomniałam, że nieco mnie to bawi. Przypomina mi to faktyczną etykietkę, jak jakiś produkt: Oto Karolina, studiuje to i to, tu i tam, mieszka gdzieś tam. Czasem widzę, że gdy tylko, ktoś znajomy dostanie się na nowe studia, czym prędzej uaktualnia swój profil, uzupełnia o nowe dane.


Wirtualne „ja”

To także jest kolejne potwierdzenie tego, co o mediach mówił McLuhan. W mediach tworzymy wirtualnego siebie. To też właśnie w wirtualnym świecie zaspokajamy tę potrzebę określania siebie. Tego, że jesteśmy konkretną osobą, o której można powiedzieć suche fakty: skądś pochodzi, coś tam w życiu robi. Świat wirtualny faktycznie jest miejscem, w którym dokonujemy uporządkowania siebie, swojego ja. To jest chyba potrzebne. Choćby dla własnego poczucia stateczności. Jest to jedna z niewielu pewnych w naszym życiu. Czujemy się wtedy nieco pewniej?

Chcemy być jacyś i to nie tylko w Internecie. 


You may also like

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Blogger templates