Każdy z nas ma jakąś gębę- Gombrowiczowska teoria o ludziach, którzy noszą maski

/
0 Comments
Kojarzycie Gombrowicza? Tego od ,,Ferdydurke". Tak, to ta książka, o której co drugi tegoroczny maturzysta mówił, że jest głupia, bo jakiś tam 30 letni pisarz trafia znów do szkoły. Te wszystkie  gęby, maski, Józio i te sprawy. I właśnie to ugębianie jest w 99% prawdą( Zostawiam 1 % na ewenementy).


Wszyscy noszą maskę, chcą być postrzegani zgodnie z obowiązującymi standardami
i ideami. Jesteśmy schematami, pozbawionymi indywidualności. Ciągle przybieramy jakieś pozy chcąc uparcie pozbyć się tego co mamy najlepsze- siebie.
Wszyscy mamy g
ę i jesteśmy wkładani do worków. O tym do jakiego worka trafisz, decyduje rzeczywistość, która Cię otacza.  Ja i moi rówieśnicy jesteśmy generacją fejsa, Twittera i instagrama. Swoje życie zamykamy w krótkich hasztagach, dążymy do fejmu
i zabiegamy o follow od naszego idola. Jest co
ś niebezpiecznego w tym wszystkim. Marginalizujemy prawdziwe życie przenosząc je do internetu. My dziewczyny z 2 dekadyXXI wieku nie chcemy już wyglądać jak te kobiety z okładek kolorowych pism. My chcemy być jak tumblr girl, z idealnymi brwiami i białymi włosami, w podartych dżinsach. Chcemy mieć białe pokoje, bo super wychodzą na zdjęciach. Kupujemy rzeczy, które idealnie wyglądają na zdjęciach z filtrem. A spróbuj tylko nie podporządkować  się  tym regułom. Nie masz 400 followersow   na ig czy tt? Przykro mi, nie istniejesz.  Bo ilość nieznajomych znajomych na fejsie, którzy byli jeszcze namiastką realnego świata już dawno przestała wystarczać. Teraz musisz być ponad to.  Musisz intrygować nieznajomych ludzi z całego świata.  Żeby w ogóle ktoś się tobą zainteresował musisz, ciągle musisz. Mieć iPhone, dodawać popularne hasztagi,żeby zebrać serduszka, mieć  bloga modowego. I takim sposobem mamy już tylu modowych znawców, że selekcja naturalna sobie z tym nawet nie poradzi. Nie masz conversów, nie chodzisz co tydzień do galerii na zakupy? Nie masz konta na ig na którym dodajesz zdjęcia firmowych butów, nie masz czym snapować to nie masz o czym rozmawiać z rówieśnikami, żadnego punktu zaczepienia. Na imprezy chodzisz tylko po to, żeby móc zrobić zdjęcie, wstawić je na insta, na zakupy tylko po to, żeby przymierzyć mega drogą bluzkę, która tak na oko nie jest warta 1/3 swojej ceny i cyknąć fotę w przymierzalni. Ze znajomymi spotykasz się po to, żeby zrobić selfie. I jeśli nie robisz tego wszystkiego, no cóż, jesteś gorsza. Albo po prostu inna.  Tak, to  lepsze określenie. Jeśli nie chcesz się przyporządkować, to trudno, grasz sam w drużynie. Możesz to zrobić, ale jest ciężko. Niektóre zachowania przyjmujesz i tak mechanicznie.

A nawet jak już chcesz się  wyróżniać to i tak nie da rady.  Serio, sprawdzone info.  Złapałam się na tym, kiedy końcówki moich blond włosów (teraz już zżółkłych, w kilku odcieniach, z gigantycznymi odrostami) ubarwiłam pianką za dychę na niebiesko.  Kolorowe końcówki podobały mi się zanim było pełno inspirujących zdjęć  na tumblrze i pinterescie. I podobają mi się te moje włosy, ale poczułam się tak, jakbym zdradzała siebie.  Bo te końcówki wcale nie wyróżniają mnie aż tak z tego tłumu, wcale nie czyni mnie to oryginalną, bo już jest n liczba dziewczyn, które takie mają. Granica między inspiracją, a naśladownictwem, modą, a ślepym podążaniem jest cienka.


A wiesz co to jest monotonia i presja otoczenia? To jest wtedy, kiedy idziesz na  festyn i każda, serio każda laska ma idealnie wyprostowane włosy, dopasowane getry bądź rurki podkreślające jej tygodniami rzeźbioną ćwiczeniami z chodakowską figurę i oczywiście, must have bycia super -  sportowe, firmowe buty.  I koniecznie trzeba co 5 sekund poprawiać grzywkę. I widzisz, że ona jest w tym sztuczna, że wcale się nie czuje dobrze
w tym wydaniu, że gra i wykreowała kogoś kim nie jest, bo to widać.  I właśnie nosimy sobie takie maski. I ja to robię, i ty czytelniku też to robisz.
 No i jak widzisz takie laski to od razu wiesz,
że ona jest z tej generacji gdzie internet przeżywa największe boom.  I wcale to nie jest wina tych konkretnych dziewczyn. My jesteśmy ofiarami nowoczesności. I nie tylko my. Bo i nasi dziadkowie, i nasi rodzice, i starsze rodzeństwo też wychowywali się w jakimś środowisku, które narzuciło im sposób myślenia i wykreowało ich. To maszyna, która sama się  napędza. I rozchodzi mnie się o to, że ten Gombrowicz to jednak miał rację z tą gębą.  My nie jesteśmy tak w zupełności wolni. Jesteśmy cały czas pod wpływem, presją większości.  To błędne koło, z którego nie da się wyplątać. My nie jesteśmy sobą, nie jesteśmy swobodni w tym co robimy.  I nie myślicie, że ja stoję obok tego. Mam świadomość zniewolenia,  z którym nie mogę nic zrobić.  Nie mogę się temu poddać bo robiłabym to wbrew sobie, nie mogę też z tego wyjść.  

Nawet jeśli chodzi o bloga mam doła. Bo sama idea posiadania bloga jest modna, bo w dzisiejszych czasach należysz do grupy albo czytelników, albo blogerów.  
Bo chcę
żeby mój blog wyglądał tak jak blog X, czytam co zrobić żeby zwiększyć jego popularność i dochodzę do wniosku, że to przecież bez sensu, kiedy muszę podporządkować się do złotych zasad. Bo mój blog będzie 500 blogiem, który wygląda identycznie jak blog X, bądź poruszał tematykę jak X i ludziom się to może i będzie podobało, bo ludzie lubią to co modne, to co odpowiada większości. Niekoniecznie to co odpowiada im samym. Bo na potęgę chcemy być idealni, lubiani i tolerowani, zapominając, że najpiękniejsze w człowieku jest właśnie jego indywidualność. Tylko czy ona w ogóle istnieje? Czy to nie jest aby tylko abstrakcyjne pojęcie?


 A jak to pisał Gombrowicz: ,, Bo nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę. A przed człowiekiem schronić się można tylko w objęcia innego człowieka."

PS. Gorąca prośba. Nie chcę żebrać o komentarze, to nie tak. Po prostu, jeśli przeczytaliście to proszę, zostawcie jakiś ślad. Chciałabym wiedzieć, czy te wejścia nie są po prostu przypadkowe, które kończą się po 3 sekundach naciśnięciem krzyżyka w rogu :) 


You may also like

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Blogger templates