Karolina odkrywa świat: sobotni wypad nad jezioro.

/
1 Comments


Aby lepiej zrozumieć wydźwięk tego posta, trzeba wam wiedzieć,  że nie jestem/byłam zwolenniczką letnich wypadów poza dom. Nie lubię gorąca, jestem marudna, a tłumy ludzi nie napawają mnie optymizmem. W sobotę jednak pierwszy raz byłam nad jeziorem jako czynna uczestniczka jezioranych aktywności. Radzę traktować posta z przymrużeniem oka, a nawet dwóch. Piszę o sobie w 3 os. Lp żeby było śmieszniej < chociaż  wcale nie jest>. 
osoby dramatu: Karolina- ja, siostra-siostra, T.- narzeczony siostry
A więc było tak:

Część 1: Karolina wysiada z samochodu. Ojej jak tu pięknie, woda, woda i chmara ludzi. Karolina dostrzega psinkę. Psinka idzie w kierunku Karoliny. Szaleństwo, żaden pies nigdy nie podchodzi do niej sam z siebie. Karolina w szoku, zaczyna gadać do psa różne okropności typu: kochana psinka, no chodź tu kochany, oj, nie mam nic dla Ciebie. A to wszystko głosem, którego używa się do rozmów z niemowlakami. Właścicielka psinki zaniepokojona. < nie dziwię się> .

Część 2: siostra: rozbieraj się i idziemy do wody. Karolina: co? Mam się rozebrać przy tych wszystkich ludziach? Rozgląda się z przerażeniem wokoło, gdzie ludzie emanują nagością, szkoda tylko, że nie seksapilem. Karolina wpada w panikę, zastanawia się po co właściwie tu przyjechała. Upał daje o sobie znać. Karolina powoli ściąga bluzkę i spodenki. Nie, niech wyobraźnia was nie ponosi. Pod ubraniem znajduje się strój kąpielowy (dwuczęściowy!), którego świat jeszcze nie widział. Karolina nieporadnie zasłania się. T. się śmieje, że się wstydzi. Karolina myśli: a niech to! Przecież jestem nad jeziorem. Podąża za siostrą do wody.
 
Część 3: Karolina stawia pierwszy krok w wodzie. Jest dziwnie. Jest strasznie. Jest przerażenie. Robi się duszno. W głowie ma tylko myśl, że to co racjonalnie wydaje się być glonami, może być zwłokami. Karolina robi głupią minę. Siostra namawia: no chodź, chodź! Karolina: O matko! Nie, tam mogą być zwłoki, ja stąd spadam, nie, boję się, chcę do domu. Karolina robi mały krok naprzód z nietęgą miną. Mały krok dla Karoliny, mały i dla ludzkości. Karolina po kolana jest w wodzie. Co sekundę przypomina o możliwości obecności zwłok w wodach jeziora. W myślach ma ojca Mateusza, który próbuje rozwikłać zagadkę kto mógł te zwłoki tam schować. Karolina trafia na coś ostrego na dnie. O boże! A jeśli to kość wystająca z urwanej ręki?! Do jeziora wskakuje jakiś dzieciak, chlapiąc na całego. Karolina: ej, przecież muszą panować tu jakieś zasady! Siostra: nie, tu nie ma zasad. Dzieciak dziwnie obserwuje. Karolina: a co jeśli… . Siostra: nie, tu nie ma zwłok, chodź.
 
Część  4: T.: Karola, chodź na materac. Karolina: nie, boję się. Robi kilka kroków na przód. Woda sięga jej coraz wyżej, ma duszności. Karolina wycofuje się. Karolina wraca na brzeg. O nie, zimno tu. O boże, zwł.. a nie, to glony. O kaczki! Kaczuszki chodźcie tu, nie mam chleba, ale chodźcie. Kaczki odpływają jak najdalej. Siostra i T. sprawdzają obciążenia materaca. Karolina: o nie, a co jeśli te motorówki nas rozjadą, haniebna śmierć, nie chcę. Karolina przypomina sobie, że kiedyś umiała troszkę pływać. Troszkę kraulem, troszkę na plecach, ale to było dawno. Karolina próbuje. Karolina idzie na dno. Dno, które jest bliżej niż sądzi. Obciera sobie kolano. 
 
Część  5: Karolina jednak dopada materac. O fajnie! Jak się ma materac nie idzie się na dno! Chyba, że wypłyniesz za daleko i sobie to uświadomisz, że dno jest daleko i wpadasz w panikę i idziesz na dno. Karolina trzyma się z T. materaca.  1 metr od brzegu. Karolina: O matko, nie tak daleko! Karolina wspomina o zwłokach, ludzie dziwnie się patrzą. T. zabiera materac. Karolina się o niego upomina: Hej, oddawaj materac! T. oddaje, Karolina „płynie”, woda zimna. Wychodzą  z wody.
 
Część 6: Stópki całe w piasku. Karolina: hej, co robicie ze stópkami? Siostra pozwala wytrzeć w fuksjowy kocyk. Karolina szczęśliwa. Kaczki wychodzą na brzeg. Psiuńcia już nie chce przyjść do Karoliny. Karolina smutna. Wracamy.
Koniec

  Następnym razem kupujemy dla mnie własny materac i zabieramy chleb dla kaczuszek, i coś do jedzenia. A i drugą siostrę. Podsumowując: całkiem okej, (chociaż ludzie) ale grymas na mojej twarzy utrzymujący się przez co najmniej 10 pierwszych minut mojej obecności w wodzie odciśnie się takim piętnem na mojej buźce, że będę musiała wstrzyknąć cały botoks świata.


You may also like

1 komentarz:

  1. hahah, musiało to wyglądać komicznie. szczególnie momenty ze zwłokami, ale woda to woda, może kryć wszystko!! :D

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Blogger templates