Maturzyści idą w świat

/
0 Comments

Czas płynie coraz szybciej, a ja nie dostałam  żadnego potwierdzenia moich nieumiejętności. I egzamin zwany egzaminem dojrzałości zaraz dobiegnie końca, jeszcze tylko zawalę historię, może przebrnę przez angielski ostatkami sił. I już nie będę mogła wymijająco odpowiadać, a właściwie nie odpowiadać na pytanie mamy : ,,co dalej?". Bo ja tego sama nie wiem. Nie bardzo widzę siebie w roli studenciny, która przez 2/3 wykładu zastanawiać się będzie co właściwie tam robi, a przez resztę odliczać czas do końca. Tylko nie wiem czy do końca wykładu czy siebie.
Bo ja nie rozumiem tego usilnego dążenia ludzi, żeby być uzyskać tytuł magistra, inżyniera czy kogo tam jeszcze byle móc się pochwalić. A coraz częściej przekonuję się, że odbębnienie studiów wcale nie czyni z nikogo człowieka elokwentnego, który wcześniej kojarzył mi się z gronem uczonych, profesorów, którzy są autorytetem, mają własne twórcze poglądy. Są to coraz częściej ludzie prostaccy z papierkiem, którzy myślą, że posiadanie go daje im pełne prawo do patrzenia na wszystkich z góry, a ich zachowanie często jest gorsze od ,,prostych" ludzi.
I kiedy widzę te wszystkie posty moich rówieśników na portalu społecznościowym, którzy tak naprawdę  przez cały swój etap edukacji mieli naukę głęboko w poważaniu i nagle dostają jakiegoś bzika(żeby nie napisać pierdolca, bo ja wulgaryzmów nie używam, nie propaguję a nawet potępiam!) na punkcie wykształcenia ( a raczej studiów, jedno z drugim nie zawsze idzie w parze) to ja się naprawdę nie dziwię, że w Polsce jest jak jest, że owy  człowiek po ukończeniu szkoły wyższej nie ma gdzie znaleźć pracy i w ogóle jest tak źle, że lepiej od razu wyjedźmy wszyscy. Po prostu ja wychodzę z założenia, że nie wszyscy się do tego nadają i chyba czas się z tym pogodzić. A czytając te niezabawne już żarty o McDonaldzie jako przyszłym pracodawcy wszystkich wykształconych nie mam nawet siły się wkurzać. No bo jeśli jesteś człowiekiem, który z góry zakłada taki scenariusz to po co w ogóle zaczynać tę studencką przygodę i naciągać na stratę finansową rodziców?
W ogóle zauważam niepokojącą tendencję młodych ludzi do robienia z siebie kogoś kim się nie jest. Na siłę chcą zrobić z siebie elitę intelektualną. Bez urazy, ale jeśli ktoś pisze, że ledwo zdał maturę to ja się zastanawiam co dany osobnik szuka w  ogóle na studiach. Nie zrozumcie mnie też źle. Ja wcale nie potępiam studiów. Jeśli się naprawdę ma pasję to studia tylko zaprocentują, a później znalezienie pracy nie może być niemożliwe. Nie chcę też uchodzić za hipokrytkę, która tylko neguje, a pierwsza złoży podanie na studia! Cóż, wybrałam liceum, co nie było chyba do końca przemyślane, ale tak się stało i teraz czas na dalsze wybory. Ale na pewno nie mam parcia na studia. Z chęcią wybrałabym kurs, szkołę policealną. A z największą chęcią dowiedziałabym się co chcę robić w życiu żeby czuć się spełnioną.
Mam też dosyć ciągłej gadaniny o humanistach, którzy no bądź co bądź, lepiej dla nich żeby już popełnili samobójstwo, bo na tym świecie nie ma dla nich pracy. Bzdura. Jestem w stu procentach pewna, że humanista z pasją poradzi sobie lepiej na rynku pracy niż inżynier zrobiony na siłę. Więc jeśli masz duszę humanisty, jest super, pierś do przodu i mów o tym z dumą! Masz moją aprobatę!

Jeśli przeczyta tego posta ktoś, kto maturę ma jeszcze przed sobą (szczęśliwie zakładając, że przeczyta to ktokolwiek!), nie dajcie się zwariować i wmówić, że od ,,głupiego" egzaminu ( a swoją drogą, nie takiego głupiego, bo przecież od przyszłych i potencjalnych studentów wymaga się minimum wiedzy) zależy Wasza przyszłość. Bo nie zależy. Wasza przyszłość zależy od Was samych. Jeśli tylko macie pasję, wiecie co w życiu chcecie robić, prędzej czy później do tego dojdziecie. Z maturą czy bez niej (okej, no nie wszystko da się osiągnąć bez studiów). Jeśli nie teraz, można podejść za rok, dwa. Najważniejsze to nie dać się zwariować. Ze swojego doświadczenia powiem, że matura jest przereklamowana i nie taka straszna jak ją malują ;)


PS. Oficjalne podziękowanie dla kogoś kto wymyślił  automatyczne zapisywanie posta, mając świadomość, że takie cuda jaki blogi będę użytkowane przez totalne niezdary mojego pokroju.Tak, przypadkowo zamknęłam kartę po czym przez 10 sekund ani drgnęłam myśląc, że to uratuje posta. A jednak! Podziałało!



You may also like

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Blogger templates